Nowe miejsce, nowa energia. Tak można podsumować jesienną edycję Bakalii, targów, które zyskały sobie w Trójmieście chyba największą renomę. Organizatorzy co jakiś czas zmieniają lokalizację i tym razem padło na Sztukę Wyboru na terenie Garnizonu. Muszę przyznać, że udałam się do Wrzeszcza, nie tyle ciekawa co przygotują wystawcy (zawsze wychodzę zachwycona ich pomysłami), ale właśnie nową "miejscówką". Kiedyś stare koszary jedynie straszyły, teraz teren zyskał nowy charakter. Choć samo miejsce przypadło mi do gustu, to nie wiem czy było idealne dla wystawców, podzielonych na kilka sal. Słyszałam kilka głosów, że nie było to do końca dobre rozwiązanie.
Ale przejdźmy do konkretów. Dotychczas nie wspominałam na blogu, ale kilka miesięcy temu kupiłam mieszkanie, które teraz "dekoruję". Na Bakaliach bardziej skupiałam się na tym co mogę kupić do domu, niż tym co na siebie założę. No i muszę przyznać, że absolutnie zakochałam się w plakatach autorstwa Nioski, szczególnie tymi z hasłem "Tu się czyta". Mam nadzieję, że wkrótce jeden z nich pojawi się w mojej sypialni. Ciekawie prezentują się też abstrakcyjne obrazy Kasi Puchowskiej. Kolejny raz podziwiałam też niezwykłe lampy by Patyki.
Najważniejszą jednak zdobyczą z Bakalii są zdjęcia niesamowitych kobiet, które spotkałam na miejscu. Obiecują, że niebawem zobaczycie je na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz